wtorek, 30 grudnia 2008

wrocławsko

Dochodzi 15:00, a mimo to słońce już powoli zachodzi. Optymistycznie mnie to nie nastraja. Niektórzy nie lubią listopada, jeszcze inni uważają, że "najokrutniejszym miesiącem jest kwiecień" ;), a ja nie mogę się pozbierać w grudniu i styczniu. Pewnie dlatego, że mam świadomość zbliżającej się sesji i na swoje nieszczęście nie potrafię wyzbyć się zadręczania i zamartwiania na zapas.
Z milszych rzeczy, to za nami rozrywkowy weekend z piwkowaniem ze znajomymi, wizycie w kinie na "Yes man", bardzo pozytywnie rozczarowałam się tą komedią.
Potem ponowna wizyta we Wrocławiu, ponowne spotkania ze znajomymi i pyszny obiad w Mercado. Zdecydowanie polecam tą knajpę! Chociaż i tak na pierwszym wrocławskim moim miejscu zawsze będzie Mexico Bar z jego nienadętym wystrojem i przepysznym jedzeniem.
Całe szczęście, że mąż mój również jest knajpianym amatorem i zawsze mogę go gdzieś wyciągnąć na pyszne jedzonko:)
Znajomych spotykaliśmy przez 3 dni pod rząd,w związku z tym limit na kontakty towarzyskie mamy wyczerpany na długo:)

Brak komentarzy: