sobota, 14 marca 2009

"Żelary" i fado


Kiedy w powietrzu czuć wiosnę, to nawet ulewny deszcz cieszy. Tak jednak było wczoraj, a dzisiaj idąc do sklepu po cosobotnią porcję Obcasów zauważyłam już delikatną zieleń za drzewach. Krokusy i przebiśniegi w ogródku kwitną, lada dzień (mam nadzieję) zażółci się forsycja i dostanę kopa do życia.
Póki co leniuchuję i próbuję wziąć się za naukę.
Madredeus i kolejny ciekawy blog nie skłaniają do tego typu działań.
Stosy książek i gazet czekają na przeczytanie, a mi wciąż za mało czasu. Zasiadam do napisania listu, w głowie pustka. Mam nadzieję, że to minie.
w kolejce czeka "Za worek kości", a obecnie czytam "Żelary" Legatovej. Zdecydowanie polecam i zastanawiam się zarazem ile perełek wychodzi w małych wydawnictwach i nakładach, przez co nie są sobie w stanie poradzić z molochami typu Empik, które promują tylko te książki poczytnych autorów, bądź znanych wydawnictw.

[ a na zdjęciu piękny Dom Zdrojowy w Świeradowie Zdroju]

2 komentarze:

Magoda pisze...

A zauważyłaś, ze u Asi z Green Canoe czeka na Ciebie nagroda?
Pozdrawiam serdecznie!

holka polka pisze...

nie zauwazylam jeszcze, dziękuję za informację:)