wtorek, 29 września 2009

powroty

Dobrze jest wrócić do domu. Wesele zaliczone, obserwacje etnograficzne poczynione, wnioski wyciągnięte:) Pierwszy raz byłam na weselu na 150 osób i na długo to zapamiętam. Samo wesele przeżyte jakoś bez ekscytacji. Pomimo góry jedzenia wszystko było jakieś takie mdłe. Interesująca była również muzyka:) Wychodzę z założenia, że na większości wesel prędzej, czy później zagrają "Jesteś szalona", ale jak już poleciało "Bara bara bara riki tiki tak", to nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać :) Dodam, że na początku zespół baaardzo mnie zaskoczył, bo na początku zagrał "Take five" Brubecka.

Dzisiaj mój Mi ma imieniny, nietrudno więc zgadnąć, że jest Mi to skrót od Michała.
Szykujemy więc małe świętowanie wieczorem, jutro nanoszenie poprawek na mgr i od czwartku zwarta i gotowa ruszam na uczelnię.
Korzystając z okazji, że Mi zaczyna w sobotę, jadę z nim do Wro i zobaczę nowego Almodovara. Piękny początek jesieni.

1 komentarz:

bzu pisze...

ja juz widzialam almodovara i uwazam ze jest fantastyczny:) a muzyki na weselu wlansie sie boje, chyba potrzeba duzej ilosci alkoholu i dystansu zeby to przezyc....;)