poniedziałek, 17 maja 2010

"dzień za dniem padał deszcz..."

Za nami przełomowy weekend pełen rozmów i "gdybań". Chyba dojrzeliśmy i padły między nami słowa, które są właściwie zobowiązaniem na całe życie. Dziecko. Przed nami pewnie długa droga, nie można sobie wszystkiego zaplanować od A do Z z konkretnymi terminami, ale co ma się stać, to się stanie i takie podejście jest chyba lepsze niż chłodna kalkulacja.
Przede mną jeszcze decydujące wizyty u gina, kwas foliowy zaczęłam dzisiaj brać, upewniłam się, że byłam szczepiona na różyczkę i zobaczymy co dalej...
Być może to kwestia zaprogramowania się na konkretne tematy, ale ostatnio jakiejkolwiek gazety bym nie wzięła do ręki, wszędzie artykuły o macierzyństwie:)

Pewnie głupie porównanie, ale przez najbliższe kilka miesięcy będę odczuwała ekscytację jak przed wycieczką w jakieś ciekawe miejsce.
Mimo, że niewiele czasu minęło od odstawienia tabletek, zdecydowanie mogę się podpisać pod tym, że są one bardzo skutecznym środkiem antykoncepcyjnym, bowiem libido spada na bardzo niskie poziomy. Całe szczęście to już za mną:)

aż się sobie dziwię, że zdobyłam się na taką szczerość.

6 komentarzy:

Sara pisze...

...zgłaszam się jako pierwsza niezastąpiona ciotka udzielająca bezcennych porad.
...z całego serca radzę nie czytać czasopism dla mam, wchodzić na fora mamowe itp.
Można zwariować. Można zwymiotować. Dać się wciągnąć w rozmowy kompletnie jałowe, idiotyczne i wykańczające.
Poza tym publikacje te to najskuteczniejsza antykoncepcja chyba. Wszystkiego może się odechcieć, od dziecka począwszy (nomen omen:)

I wydaje mi się, że porównanie do wycieczki jest bardzo, ale top bardzo trafione:)))

Ładnie tam jest:))))

holka polka pisze...

dzięki ciociu:) te fora to rzeczywiście potrafią zrobić papkę z mózgu, te wszystkie zdrobnienia i ćwierkania, a już totalnie rozwaliło mnie mówienie na kwas foliowy "folik".

markiza pisze...

dostałam wiedzę ze szkoły rodzenia i z JEDNEJ książki, wystarczyło na 3 dzieci :) potwierdzę Twoje spostrzeżenia Holko, te o libido :D życzę udanej "podróży" :)

Sara pisze...

Coś nie tego z Waszymi tabletkami, dziewczyny! Moje tak nie mają:)

Ja to nawet szkołę rodzenia sobie odpuściłam (atmosfera wspólnoty babek jest dla mnie nie do przejścia), przyjaciel fizjoterapeuta wyłożył mi wszystko w 1,5 godz. Niczego nie zdążyłam zastosować:))) Stracona forsa:))))

markiza pisze...

Saro, ja chodziłam do bezpłatnej szkoły rodzenia, przy parafii, prowadzonej przez 2 matki wielodzietne :) fizjologię można opanować z podręcznika ale nikt nie zastąpi praktycznej wiedzy (np o tym, że każdy poród może inaczej przebiegać, ze nie ma dzieci identycznych itp) Wiele skorzystałam z doświadczenia tych dwóch kobiet :))) Nie straszyły mnie, nie siały zamętu, odpowiadały zgodnie ze swoją wiedzą, zapraszały na spotkania lekarzy i połozne. Uspokoiłam się wewnętrznie skorzystałam z ich rad podczas moich porodów, wspomnienia nie są dla mnie koszmarem. Tego szukałam w tej szkole rodzenia i to dostałam :)

mari pisze...

Prawda nie trzeba sobie robić "papki z mózgu" tylko kierować się zdrowym rozsądkiem.Nigdy nie warto planować bo i tak życie przynosi nam niespodzianki a szkoda rozczarować się.Najważniejsze być pozytywnie nastawioną do życia i z humorem:)