środa, 1 września 2010

" co się stało z naszą klasą...?"

Usłyszałam tą piosenkę popołudniu w trójce i nie mogę się od niej uwolnić. Zwłaszcza, że też jestem po spotkaniu prawie klasowym. Wraz z kolegą wybraliśmy się do naszego ogólniaka na rozpoczęcie roku. Porozmawialiśmy z wychowawczynią, otrzymaliśmy burę od dyrektora, ponieważ kolega swoim donośnym głosem przerywał jego przemówienie, a potem najlepiej spędzone 2 godziny od dłuższego czasu. Staliśmy na korytarzu z ulubionym historykiem i omawiane tematy zmieniały się z niesamowitą szybkością. Dawno nie miałam takiej radochy z rozmowy, zwłaszcza mając świadomość, że on wolał postać z nami i pogadać niż siedzieć w pokoju nauczycielskim.
Potem przenieśliśmy się z kolegą do pobliskiej Cafe7 obok Kościoła Pokoju i znów spotkaliśmy historyka, który z nauczycielami przyszedł na piwo:)

W sumie, to po pierwsze, nie jest mi żal, że nie przyszło więcej osób, bo siłą rzeczy wtedy gada się o dupie Maryni, a wymuszane kontakty nie są miłe. Najbardziej rozbawił mnie Mateusz, który zapamiętał pewną osiemnastkę, na której przez kilka godzin prowadzili pijackie dysputy z moim Mi, wtedy jeszcze studentem filozofii, o tym, że świat czeka zagłada, a wojny są czymś nieuniknionym, kiedy jest zbyt wiele ludzi:)

Stare czasy, powspominać dobrze, jednak cieszę się, że etap ogólniaka mam już za sobą. Trzymając się teraźniejszości, cieszę się na długie wieczory, bowiem zanabyliśmy rzutnik i oglądanie filmów ze ściany w końcu się urzeczywistniło:)

1 komentarz:

chalupczok pisze...

"Nasza Klasa" Jacka Kaczmarskiego, to piękna i wzruszająca pieśń. BArdzą ją lubię.
Spotkania "klasowe", są czymś fantastycznym . Przychodzą na nie Ci,którzy chcą i to jest już połowa sukcesu. 3 tygodnie temu byłem na takim. Jedno mnie zaciekawia. na każdym kolejnym, a było ich 4 ( szkoła średnia), zawsze jest ktoś "nowy". I ZAWSZE jest co wspominać.
Pozdrawiam Marcin.