niedziela, 19 września 2010

Jeszcze kilka weekendów, a przestanę je już zupełnie lubić, jeśli będą wyglądać jak ten i kilka poprzednich. Wpis jest z gatunku marudzących, ale gdzieś w końcu można się wyżalić. Mianowicie, w tygodniu z mężem widuję się przed snem i w porywach z 2 godziny w ciągu dnia, a w ten weekend na ten przykład, wrócił w sobotę do domu o 15, po 16 już usnął i wstał o 8. Dzisiejsze dzień to skakanie pilotem po kanałach i w końcu nasze wspólne wyjście na obiad. Zdecydowanie musi trochę zwolnić w pracy, raz - przepracowuje się niemiłosiernie, dwa - oddalamy się od siebie na kilometry i w pewnym momencie może być za późno. Lubię moją samotność, ale do jasnej cholery, nie po to decyduje się na dzielenie życia z kimś, z kim tak na dobrą sprawę zamienia się kilka zdań w ciągu dnia.
Wiem, że to przejściowe i tego się trzymam, bowiem w innym przypadku moje lekkie wahnięcia nastroju najpewniej doprowadzą do frustracji i depresji.

Z milszych rzeczy,to ze studiów mnie nie wywalili, indeks oddałam i do końca października mogę się jeszcze cieszyć studencką zniżką. Korzystając z zeszło czwartkowego pobytu we Wrocławiu powłóczyłam się po pięknym rynku, pozachwycałam nowymi knajpami do wypróbowania i bogatą kartą w Czeskim filmie (ceny też są na plus:). Poza tym rozbawiło mnie, że mam we Wrocławiu trochę Wolsztyna, bowiem w Pasażu Grunwaldzkim mieści się cukiernia Secession, w Galerii Dominikańskiej Słonimski (co prawda Kaszczor), a w Renomie lodziarnia Hagen Daazs z gałką lodów za 10 złotych nie przetrwała, a na jej miejsce zrobili klimatyczną Nową Prowansję:)

Idę się relaksować i obczaić nowe Rozlewisko, a że mam jeszcze kilka minut, spożytkuję dojrzałe mango i napoczęte mleczko kokosowe na lassi

3 komentarze:

agata76 pisze...

Dzieki za mile powitanie pod poprzedenim wpisem:)
Mieszkasz na co dzien w Wolsztynie?
Ostatnio tez bylam we Wroclawiu. Nie po raz pierwszy, ale nigdy dotad nie zdazylam tego miasta dobrze poznac. Tym razem co nieco sie udalo zobaczyc i wszystkim bylam zachwycona!

mru-K ♥ pisze...

u nas jest podobnie. taki brak czasu jest okropny i oddala od siebie bliskich sobie ludzi. dlatego my wykorzystujemy każdy wolny moment w ciągu dnia, by spędzić go razem. czasami specjalnie jadę do centrum aby pójść z Nim do kawiarni, bo wiem, że wieczorem od razu zaśnie i nie będziemy mieć nawet chwili na rozmowę :(

chalupczok pisze...

:)