środa, 30 marca 2011

Im bardziej zaczęłam się angażować w naszą firmę, tym bardziej skróciła mi się doba. Póki co, ogarniam to jeszcze:)
A propos tłumaczenia czegoś poszperałam w necie i utwierdziłam się w tym, że słowo audit drażniło mnie z właściwego powodu. To brzmi kretyńsko! I w dodatku jest błędem językowym, a wzięło się z niewłaściwego tłumaczenia w normach. To tak, jakbyśmy zamiast dyrektor mówili direktor:)
Inna rzecz, zauważyłam, że dużo ludzi zaczęło nagminnie używać partykuły "tak" w co drugim zdaniu. Strasznie mnie to irytuje! Ot, takie moje małe dziwactwa...

6 komentarzy:

Ania pisze...

Najpierw wtrącali "nie" w co drugie słowo... społeczeństwo zaczęło się z tego naigrywać to zaczęli wtrącać "tak" :D Oj jakby się poprzyglądaj temu naszemu językowi to sporo byśmy takich kwiatków znalazły :)

holka polka pisze...

czasami lepiej "wyłączyć" słuch :)

Aleksandra pisze...

a z tym 'tak' to nie zwróciłam uwagi, chyba zatrzymałam się na 'nie' :D

zielone-buty pisze...

W mojej pracy słowo "audit" to słowo-klucz. W życiu nie słyszałam równie idiotycznego słowa. I nic mnie nie obchodzi, że wszyscy go używają. W moich pismach i moich projektach są audyty.

holka polka pisze...

zielone buty - i słusznie:)

chalupczok pisze...

Słowo "tak", nagminnie jest obecnie używane. Dodaje się nim przekonania u drugiego, słuchacza, widza, że ma się rację. Wypowiadane jest jako przecinek, chwila postoju dla umysłu, by znaleźć ciąg dalszy myśli.
Słowo "tak" jednakże to pikuś ze słowem celebryta, celebryci...i wszelkie odmiany tegoż rzeczownika, nagminnie nadużywana przez "łojejniewymieniętutajwszystkich".Taaak?!
Pozdrawiam.
Marcin.