poniedziałek, 7 marca 2011

Kolejny bezproduktywny dzień... Przynajmniej wiem już na czym stoję. Zabieg wyznaczony na jutro o godzinie 11 pod pelną narkozą, która jednak ma trwać tylko 15 minut. Mam ogromną nadzieję, że w srodę już mnie wypuszczą i w końcu będzie normalnie.Na tą chwilę boję się bólu i późniejszego krwawienia.

Póki co, moje dwie wspólpacjentki poszly do domu, a mnie przeniesono do sali 4 osobowej. Nie jestem już w swoim kąciku pod scianą, ale pomiędzy dwoma lóżkami, z telewizorem przede mną, do którego jedna dziewczyna wrzucila kilkanascie monet i dzięki temu czeka mnie 10 godzin tv. Masakra! już za mną totalnie seksistowski teleturniej Wipeout czy co w ten deseń, a teraz rozmowy w toku. Cudownie poprostu...

Marzy mi się powrót do codziennej krzątaniny. Obmyslam ugotowanie wszystkich tych potraw, których nie wolno bylo mi jesć - jajko na miękko, wędzone ryby, tiramisu z żóltkiem i amaretto, czerwone wino. Rozmarzylam się.
Jesli o diecie mówimy, to ta szpitalna bardzo mnie bawi. Na patologii ciąży podają wszystko to, czego ciężarne nie mogą jesć, np podroby, ryby z puszki, a dzisiaj z kolei byla wątróbka:)

3 komentarze:

atram pisze...

nie bedzie bolu w narkozie. 3 razy to przeszlam to wiem co mowie:) i choc to durne, niesamowite jest to "odpadanie" i "powrot" do rzeczywistosci.
krwawienie jak krwawienie. jak miesiaczka albo i mniej.
trzymam kciuki za Ciebie. sciskam:*

markiza pisze...

też mówię z doświadczenia - nic nie boli poza duszą... trzymaj się Holko, mam nadzieję, że szybko wrócisz do swoich codzienności.

atram pisze...

tak, lidko... dusza boli...