piątek, 25 marca 2011

Tydzień minął nie wiadomo kiedy... Doszłam do wniosku, że sprawdza się przysłowie "uważaj o czym marzysz, bo może to się spełnić". Chciałam tłumaczyć i w efekcie tego, jak się posypały zlecenia, tak aż boję się otwierać skrzynkę, czy coś nowego na mnie nie czeka:) Ale generalnie nie narzekam. Tylko, że doba staje się dla mnie za krótka, a nocą, zamiast się wyciszyć, zastanawiam się jaki będzie następny dzień.

Wyniki hist. - pat. już mam i diagnoza się potwierdziła. Mam, tudzież miałam, ten nieszczęsny zaśniad, a teraz co tydzień chodzę się kłuć i badać pod kątem beta. Na szczęście spada, w przeciągu tygodnia spadło z 7000 do 74, więc po cichu liczę, że za tydzień będzie już zero. Pewnie panie w laboratorium dziwnie się na mnie będą patrzeć, że co tydzień przychodzę i badam beta hcg:)

Dzisiaj doszłam do wniosku, że chyba nie jestem kobietą. Pojechałam do ch po ubranka na prezent dla "świeżego" kuzyna i godzina chodzenia po centrum trwała dla mnie wieczność. Ubranka kupiłam i wymęczona wróciłam do domu.A tam co - oczywiście nowe tłumaczenie...

W zeszłym tygodniu po raz pierwszy odważyłam się i skorzystałam z grupona. Dzięki temu zabieram Mi na jego urodzinową kolację do Art hotelu. Korcił mnie ten hotel i restauracja od dawna, odkąd zobaczyłam zdjęcia w Elle deco i poczytałam o historii tego miejsca. Piękny XVI wieczny budynek, zjedzenie kolacji w takim miejscu może być całkiem miłym przeżyciem.

4 komentarze:

Ania pisze...

Kochana z tymi marzeniami u mnie dosłownie tak samo! Niewiarygodne! Odkąd zwolniłam się z pracy, chciałam mieć mini firmę publishingową i pisać artykuły i inne teksty w domowym zaciszu. Ziściło się!!! Zleceń jak u Ciebie i też boję się sprawdzać maila :D Ale to super uczucie, mimo nawału roboty :) Pozdrawiam ni życzę powodzenia w realizacji coraz to nowych zleceń :)

Zosik | Podróże po kulturze pisze...

Art Hotel świetny wybór. Nocuję tam, gdy przejeżdżam pracować we Wro, co zdarza mi się 3-4 razy do roku. Mają bardzo ładne i wygodne pokoje + świetne śniadania. Obiadów nie spożywałam, ale biorąc pod uwagę ofertę śniadaniową można spodziewać się pyszności. Miłej zabawy! :)

atram pisze...

slicznie tam:)
az sprawdzilam w wikipedii co to jest ten zasniad.. ehhh.. no.
u mnie czesto sie tak zdarza, ze po niepowodzeniach w jednej dziedzinie zycia, przychodzi "rekompensata" w drugiej:)

Sara pisze...

To ja też nie jestem kobietą, pół godziny w markecie to dla mnie tortury i unikam jak mogę. Wychodzę ze skołatanymi nerwami i rozbitym dniem...
Gruppon niezły jest, nie zdążyłam niestety na kawki w "Wydawnictwie"... Może jeszcze powrócą:)