środa, 9 września 2009

rozmazany kot



Podczas kiedy mąż ciężko pracuje, żona pracuje zdecydowanie mniej ciężej i czasem nawet wyżywa się w kuchni. Dzisiaj wzięło mnie na tartaletki z jeżynami zerwanymi z własnego krzaka. Pyszne! Lekko kwaśne, trochę waniliowe i migdałowe. Już wiem czym uraczę teściów na imieninach Mi:) O dziwo nawet ciasto kruche mi wyszło i zakalca brak.

Jesiennie już bardzo, liście żółkną i spadają. Podoba mi się to jednak i perspektywa wypadu weekendowego na Wielkopolskę.
Palenie świeczek i czytanie przy lampce czas zacząć!

5 komentarzy:

matylda_ab pisze...

A ja mam dwie lewe ręce do kuchni, wstyd się przyznać, ale nie umiem piec. Kupuje gotowe :) i zawsze, jak ktoś chwali, że dobre, odpowiadam, że całą noc piekłam. ;) hehe

holka polka pisze...

bardzo słuszna odpowiedź:) z kolei ja uwielbiam piec i gotować, pod warunkiem, że potrawy są mało czasochłonne, te czasochłonne wolę oglądać na zdjęciach w książkach kucharskich:)

atram pisze...

mam jak holka: uwielbiam gotowac, ale szybko i prosto:)

tak, czas swieczek sie zaczal. latem to nawet za goraco bylo na ich nocne palenie:) i czas wina grzanego:) i ciasta z jablkami i cynamonem:)

kot cudny:)

Zosia pisze...

Ho ho, tak tak, a ja zbliżam się do masowej produkcji pierogów.
W ramach przeprowadzki moja Babcia piękną kaligrafią zapełniła prawie sto stron książki kucharskiej przepisami, których używa od lat.
Jednym z nich są ruskie pierożki.

Jest taka baśń w zbiorze rosyjskich baśni "Alonuszka", pięknie ilustrowanym przez Igora Jerszowa, "Dzikie gęsi". Jest w niej piec, który udziela pomocy ściganym przez gęsi dzieciom, pod pewnym warunkiem: "Jeśli skosztujesz mego pierożka" :) nieodłącznie mi się to kojarzy, może pyknę kiedyś o tym notkę. Podobnie jak korci mnie, by spróbować zrobić bliny. To też z tego zbioru, z "Mrozika". Macocha starucha piekła bliny, to częstując psa, to waląc go po łbie, gdy szczekał o pasierbicy i córce: "Tamta w złocie, tamta w szubie, a tej nie chce nikt poślubić".
A palenie świeczek wczoraj oficjalnie zaczęłam :)

holka polka pisze...

Zosiu - wspominając o blinach przypomniałaś mi, że czas odkurzyć opowiadania Bunina i poczytać starocie:)