Rozpoczynam wakacje na nowo, a raczej ich drugą część, co prawda krótszą.
Wczoraj zawiozłam mój rozdział na zaliczenie seminarium i mam teoretycznie spokój.
W końcu sobota znów jest sobotą, mogę nieśpiesznie wypić kawę, przeczytać Wysokie obcasy bez wyrzutów sumienia, że nie skupiam się na ważniejszych rzeczach. Bo ja po prostu nic nie muszę:)
Może poza remontem, wczoraj burzyli nam ścianę i przestawiali drzwi, a codzienne mycie podłogi i wycieranie kurzy jest naprawdę syzyfową pracą. Na szczęście efekt wynagrodzi wszystko.
miłego dnia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz