niedziela, 15 listopada 2009

czarna polewka

Całkiem wiosennie mamy tej jesieni. Aż chciałoby się iść na spacer daleko, gdzie nogi poniosą. Tymczasem utknęłam z mamą przy garach i przygotowujemy urodzinowy obiad taty. Jako, że moja rodzina należy do tych perwersów, którzy lubią czerninę (oprócz jubilata, chociaż on nie lubi nawet ruskich pierogów), zatem mamy dzisiaj ucztę.
Lubię jak rodzina schodzi nam się do domu w większej ilości i możemy zasiąść gromadą do stołu.

Ładna pogoda nie zmienia jednak faktu, że smętnie mi się ciągnie ten listopad, uczelnia zniechęca, magisterka odrzuca i jedyne na co czekam, to adwent i mnóstwo czerwono - złotych świątecznych pierdółek. Zdecydowanie mi trzeba świątecznego kiczu.

3 komentarze:

Magoda pisze...

Czerwień dodaje energii - może tego Ci trzeba?
Dzięki za miłe słowa u mnie. Moje mieszkanie z naszymi zdjęciami ma się ukazać 27 listopada.
Pozdrawiam Holko!!!!!!!

zielone-buty pisze...

i ja lubię rodzinne spotkania przy stole :)

/a tak swoją drogą to mam dziś nieodparte wrażenie, że cały świat, albo przynajmniej spora jego część,z tych czy innych powodów świętowała 15 listopada

atram pisze...

u nas buro i ponuro od kilku dni. nie, nie pamietam nawet jak slonce wyglada...