sobota, 30 stycznia 2010

pomidor



Jako maniaczka pomidorów jestem teraz w głębokiej depresji, bowiem te sklepowe w niczym nie przypominają smaku pomidora. Nawet czerwone nie są, tylko jakieś takie przezroczysto- przybrudzone. Zupę pomidorową zjem w każdej postaci, nawet nasze wesele nie mogło się obyć bez kremu z pomidorów z groszkiem ptysiowym:)
Dzisiaj zrobiłam pomidorówkę z przepisu Pascala Brodnickiego, robi się szybko, jest pyszna i inna od tradycyjnej.

Na wszelki wypadek zapodam przepis:
W jednym rondelku szklę na oliwie pół średniej cebuli pokrojonej w kostkę z dwiema gałązkami pokrojonego w plasterki selera naciowego. Na koniec dodaję do tego puszkę pomidorów.
W drugim garnku robię bulion (ok. litra) i przekładam do tego przesmażony seler z cebulą i pomidorami. Przyprawiam, sól, pieprze (czarny i ziołowy), kilka kropel tabasco, można odrobinę kuminu) i na koniec wrzucam garść drobniutkiego makaronu (lubię taki w kształcie ryżowych ziarenek). Wszystko to gotuję ok 15 min. aż makaron zmięknie.
Po nalaniu na talerz dodaję odrobinę śmietany i posypuję parmezanem. I szybko jem:)

Z innej beczki, to za dwa dni mam egzamin i zupełnie nie chce mi się do niego uczyć. Standard. Wiedza najlepiej wchodzi mi do głowy, kiedy znajduję się pod presją:)

5 komentarzy:

markiza pisze...

ja mam sposób :) w letnim sezonie kupuję pomidory w ilościach niemalże hurtowych, myję, kroję na ćwiartki i zamrażam. potem tylko na patelni z oliwą duszę i przez sitko wlewam do zupy albo robię sos.zastanawiam się nad modyfikacją lekką tj. posolone ćwiartki upchać w słoikach i zapasteryzowac - może się uda, bo mam tylko 3 szuflady w zamrażarce, a nie samym pomidorem człowiek żyje ;) pozdrawiam, zupa super!

zielone-buty pisze...

a jaki talerz!

holka polka pisze...

Lidka- a nie są wtedy rozwodnione i ciapowate? zachowują smak?

Zielone-buty- talerz z promocji:) za ileś tam kodów z knorra dawali porcelanę Villeroy and Boch:)
pozdrawiam!

atram pisze...

dobrze, ze sa te puszki:)

markiza pisze...

Holka, są rozwodnione i ciapowate, trzeba je odparować odpowiednio; dłużej na sos, ktrócej na zupę. Wolę mrożone niż z puszki, mimo wszystko.