środa, 27 stycznia 2010

znów z przewagą kulinarności

Plan na ferie mam taki, żeby w końcu zacząć wypełniać swoje postanowienia. Co rano wstaję z planami większymi i mniejszymi, a dzień weryfikuje wszystko. Przede mną tylko jeden egzamin w poniedziałek ( Eros w klasycznej literaturze rosyjskiej :) ) i potem kilka tygodni wolnego.
Zawsze, kiedy mam wolne,to sobie obiecuję, że będę więcej gotowała i nawet mi się to ostatnio udaje. Wzięło nas troszkę na burżujstwo - podjadamy sobie coś jakby carpaccio z parmezanem przywiezionym przez teścia z Włoch i octem balsamicznym, na który wydałam ostatnie pieniądze ze stypendium.

Udomowiłam się. Kiedy za oknem mróz, nie chce mi się w ogóle wychodzić na zewnątrz. Nawet wygrane bilety na dzisiejszy koncert jakiegoś islandzkiego muzyka (Stafrænn Hákon) nie zmotywowały nas dostatecznie, żeby opuścić naszą gawrę. Dzięki temu zaliczyłam dobry uczynek i bilety oddałam koleżance, która na koncert czekała od 2 miesięcy:)

1 komentarz:

markiza pisze...

heh, u mnie nie powiało dziś burżujstwem - makaron z serem :D pozdrawiam :)