środa, 25 sierpnia 2010
tendencja zwyżkowa
W ostatnich dniach czas przyśpieszył mi tak bardzo, że powoli zaczynam nie ogarniać tego wszystkiego. Codziennie obiecuję sobie usiąść do magisterki i kończy się na tym, że skrobnę pół strony dziennie, a praca leży i kwiczy.
Rano zawsze wciąga mnie biuro i firmowa gonitwa. Potem kuchnia i wydawanie obiadu dla taty (co jest dla mnie problemem, bo on nie lubi wynalazków, więc trzeba kombinować z klasyką, co wychodzi mi już bokiem:)). A popołudniu jestem już tak rozleniwiona, że wtedy, to raczej sięgam po książkę w żaden sposób nie związaną z magisterką.
Smutna prawda, leń ze mnie straszny!
Jako, że wybiegam zawsze w przyszłość, to cieszę się, że jest już środa, a dla mnie to zapowiedź zbliżającego się weekendu. Chociaż kolega jeszcze nie wie, to najprawdopodobniej spędzimy sobotnią noc na włóczędze po wrocławskich knajpach ciągając ze sobą uroczego doktoranta prawa ze słowotokiem:)
Zastanawiam się nad kinem i "Jaszniejszą od gwiazd" warto? Na prowincji filmy przychodzą z opóźnieniem, ale dobrze, że w Świdnicy grają i takie rzeczy,a nie tylko sieczkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
Pamiętam, jak ja się do swojej magisterki zabierałam - nic, nic - coś - nic - pisanina na "akord", bo trzeba oddać - w 3 tygodnie 22 godziny na dobę pisałam, pisałam, pisałam i nie było już mowy o leniu, bo termin nieuchronnie się zbliżał, a ja chciałam być 'wolna' już, bo wakacje, ech... a tu już tyle (ponad rok?) miesięcy 'po' i zapomniałam nawet jak smakuje ten stres mobilizujący... Napiszesz, ale odrobina mobilizacji konieczna - także pisz!!! Nie pożałujesz - im wcześniej napiszesz ,tym szybciej będziesz wolna;-) a później... rzeczywistość Cię przytłoczy:D żart! i nie będzie miłej odskoczni w postaci studiów - hehe:D Będzie super!:) Powodzenia!
Przepraszam - poprzedni koment. mi się usunął niechcący:D i tylko bałaganu narobiłam;/
Pozdrawiam:-)
nie ma sprawy:) wiszące nade mną terminy również działają mobilizująco i chyba nigdy jeszcze nie robiłam czegokolwiek przed czasem i "na lajcie" :)
A może...magisterkę ktoś za Ciebie napisze??? - Czasu byłoby co niemiara ;)
Pozdrawiam - Marcin.
Marcinie, pomysł przedni, aczkolwiek daleko mi jeszcze, by brać to pod rozwagę:)
Kawa z normalnego ekspressssssuuuuu! Ja zawsze zabieram się za to co powinnam robić na ostatnią chwilę, nie chcę widzieć siebie piszącej swój licencjat, czuję że to będzie widok żałości! Leniem jestem!
To jest Desigual, nie mylisz się :)
Prześlij komentarz