czwartek, 2 grudnia 2010



Skoro na wielu blogach jest o zimie, będę więc monotematyczna i również pójdę tą drogą:)
Wielkie opady śniegu staram się brać z pokorą. Siedzę prawie cały czas w domu, czasem chwytam za łopatę i przerzucam kilka ton śniegu. Luzik, lepsze to niż aerobic :)
Najgorzej jednak reaguję na krotki dzień, bowiem cały czas pokładałabym się na kanapach zamiast robić konstruktywne rzeczy. Również zdecydowanie za łatwo idzie mi rozgrzeszanie siebie.
Mi jeszcze nie wrócił ze świata, więc zabijam czas siedząc przy kompie, pijąc pyszną kawę orzechowo - waniliową. A przy tym przygotowuję się mentalnie na najazd gości z okazji imienin mamy - sztuk 16 w sobotę i 8 w niedzielę.
Uwielbiam ten rozgardiasz!

Nastały również dla mnie niedosypiane noce. Supeł nie chce wychodzić na dwór (dzisiaj odkryłam, że wysikał się 10 cm od drzwi wejściowych!), z kuwety również nie chce korzystać, przesypia całe dnie, tylko je, a mnie budzi w nocy po kilka razy i nie może się zdecydować, czy wyjść na zewnątrz. Ten kot jest bardziej rozchwiany emocjonalnie niż jego właścicielka!

4 komentarze:

markiza pisze...

oooo, jak mogłeś Supeł! czego używasz do kuwety? koty czasami mają wstręt do zapachowych granulatów... pieknie tam u Ciebie, tak jak u mnie :) ściskam cieplutko :)

olka pisze...

fajny kociak ufff dobrze ze mam inny adres bloga:):):)

Anonimowy pisze...

Holka
kot widocznie musi zimę przeczekać ;)
zapraszam do mnie częściej, jeśli ofkors będę "ogarnięta " z pisaniem.
A na krótki dzień polecam dużo świec i dobrą herbatę/kawę i coś do "robienia" :)
pozdrawiam
Magda :)

olka pisze...

hej zmieniłam adres bloga