poniedziałek, 7 lutego 2011

home sweet home

Koniec mojego uwięzienia. Okazało się, że antybiotyki na tyle dają radę, że lekarz dzisiaj zadecydował, że nie będą mnie ciąć i wypuścili mnie do domu zalecając tylko leczenie farmakologiczne:)
Nie było mnie w domu 3 dni, a stęskniłam się jak nie wiem co. W końcu normalne posiłki, a nie w kółko pasztet i ryby z puszki (zabawne, bo podobno ciężarne nie powinny jeść podrobów, a podczas mojego pobytu aż 3 razy dali pasztet).
Z tej całej tęsknoty za domem zdążyłam już pomyć podłogi, okno w sypialni i zmienić pościel.

Zatem humor mam wyśmienity i nie zamierzam w żaden sposób go sobie zepsuć.

Miłego!

4 komentarze:

atram pisze...

witaj w domu:)

zielone-buty pisze...

bardzo dobre wiadomości :)

markiza pisze...

no proszę, jak zwykłe sprzatanie może wpłynąć pozytywnie na chorą ;) cieszę się z Tobą :)))

anKa pisze...

:) Miło, że już powróciłaś;)