sobota, 5 lutego 2011

szpitalne wieści

Namiastka powrtotu do cywilizacji... Mi przywiózł mi netbooka z modemem i od tej pory mam alternatywę do książek i gazet. Ale po kolei...
To dopiero początek, a ja już odczuwam korzyści z chodzenia do ordynatora. Pomijam smutną prawdę, że będzie to okupione prywatnymi wizytami, ale cóż - teraz mam okazdję "odzyskać" trochę ze składek na ZUS:)
Poszłam w czwartek na wizytę i powiedziałam o ropniu (ropieniu?) na udzie, który mam od ponad tygodnia. Zaznaczyłam, że zamierzam z tym iść do chirurga, na co lekarz mi powiedział, że lepiej mnie przyjmie na oddział i na początek zbada to pod kątem gronkowca. I w ten sposób wylądowałam na patologii ciąży, wczoraj był posiew, a zabieg w poniedziałek.
Warunki całkiem w porządku, dostałam pokój jednoosobowy na samym końcu oddziału, więc mam spokój. Chwilami czuję się jak w Davos:)

Co do ciąży, to na razie jest pęcherzyk ciążowy, następna wizyta wyznaczona na 3 marca. Teraz z kolei przyjmuję antybiotyki i duphaston na wszelki wypadek. Staram się być dobrej myśli i nie użalać się z mojego samotnego siedzenia tutaj.

Efekt wczorajszego dnia - przeczytane Elle, Zwierciadło, "Erynie". DZisiejszy dzuień - Sukces, Wysokie obcasy, Lackberg "Ofiara losu". Mi ma mi dowieźć jeszcze książki, zaraz przyjdzie koleżanka, więc nie jest źle:)
Podejrzewam, że po wyjściu ze szpitala będę miała wstręt do słowa drukowanego:)

5 komentarzy:

atram pisze...

"jedynka" w takiej sytuacji to plus, mozna sobie poczytac i innych bab nie sluchac:) kochana, trzymam kciuki za Ciebie!

zielone-buty pisze...

Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze.

A jeśli o internet chodzi - my, wraz z przeprowadzką straciliśmy też internet. A tak się człowiek przyzwyczaił do nieograniczonego dostępu do sieci! I też trudno, ciężko i dziwnie :)

Marta pisze...

trzymaj się!

holka polka pisze...

dzięki dziewczyny! na szczęście dzień mi szybko minął, mam nadzieję, że tak będzie z kolejnymi. jest ok, tylko wiatr strasznie wyjde:)

markiza pisze...

trzymam kciuki też :)