piątek, 27 maja 2011


Bezsenności witaj ponownie! A już myślałam, że sobie przez kilkanaście najbliższych nocy pośpię... Nic z tego, niby zasnęłam przed północą, ale za jakąś godzinę się obudziłam. Nie spałam do 3, za oknem ładnie szumiał deszcz i hałasowała burza... A rano pobudka o 7 i szybkie wyjście z domu, by załatwić kilka ważnych spraw.
Dzień zapowiada się taki, jakie czasami lubię - zielony, pochmurny i deszczowy.

Postanowiłam się za siebie wziąć i ostatnio jestem bardziej aktywna. Przed wczoraj był basen, po ponad 2 letniej przerwie - przepłynęłam 17 długości, co uważam za nie najgorszy wynik. Wczoraj Mi szedł (a właściwie jechał, co przy odległości 5 minut piechotą na stadion jest wstydem:) ) grać w kosza, więc ja do niego doszłam i sobie biegałam na bieżni. Tu z moją kondycją było już gorzej - 2 kółka marszem i 3 przebiegnięte. Jednak bieganie, to nie jest moja ulubiona dyscyplina. W tym momencie przypomina mi się Murakami i jego książka o biegach.

Jeżeli się nie złamię, to jestem ciekawa jakie będą efekty mojego bardziej higienicznego trybu życia?

4 komentarze:

atram pisze...

efekty na pewno beda:) widze u siebie. 17 długosci!!!!???? ja po 6 odpadam:(
zbiorowy wysilek przy "rabance" to jest to:)

Aleksandra pisze...

17 długości...dziewczyno!!! ale masz kondycję! bieganie jest fajne, polecam w ramach randek z mezem :)

Ania pisze...

JezusickuNazareński 17 długości? Nieźle? Ja bym w życiu tego nie przepłynęła. A kondycję mam wcale a wcale. Wolę biegać :) Dla każdego coś innego dobrego :)

holka polka pisze...

eeee tam dziewczyny, może to kwestia tego, że na prowincji są mniejsze baseny:) a kondycji nie mam w ogóle, po 2 kółkach na bieżni zadyszka:) mąż spacerów nie lubi i nim mi się uda go wyciągnąć, to muszę się nasłuchać gadania:)