sobota, 28 maja 2011

Ktoś mi ukradł dzień. Chyba nigdy w życiu nie miałam takiego...
Po bardzo miłym wieczorze... :) Mi zaspał na zajęcia i nie pojechał do Wrocławia. Zatem spaliśmy do 10, a potem było nieśpieszne śniadanko.
Wybrałam się na zakupy mając w planach odwiedziny teściowej, która mieszka w sumie blisko nas. Jako że kupiliśmy jej na urodziny grę Zaginione miasta, to grałam z nią w nią od 12, potem dołączył Mi i tak graliśmy na zmianę (gra jest dla dwóch osób). Potem oni nauczyli mnie grać kanastę, w międzyczasie zamówiliśmy pizzę i nim się obejrzeliśmy była 21.30!
Nawet w dzieciństwie nie spędzałam tyle czasu grając w karty:)
I tym sposobem ukradli mi dzień. Mam wrażenie, że dopiero co wstałam, a tu już jest wieczór.

Teraz sobie oglądamy "Grey's anatomy" i mam nadzieję, że sen wkrótce przyjdzie. Lęk przed drętwieniem i bezsennością towarzyszą mi codziennie, więc nadejście nocy i pory snu jakoś nie nastraja mnie niestety optymistycznie/ ale mam nadzieję, że to minie. Jak wszystko zresztą. Co nie zmienia faktu, że dzień był czadowy:)

Brak komentarzy: