wtorek, 28 sierpnia 2007

karuzela

Znów zaczęło się trochę dziać, a do mnie dociera, że wakacje się kończą. Dzień jest krótszy (to jest najsmutniejsze), a ja zaczęłam pić herbatę z cytryną- jesień.
Ostatnie kilka dni upłynęło mi pod znakiem spotykania znajomych, którzy wracają z wakacyjnych miejsc zarobkowych. Najlepiej było i tak w niedzielę, gdy pojechaliśmy do kolegi o 23 spotkać się z nim i koleżanką, która wróciła z wojaży po Europie. Podziwiam ludzi, którzy potrafią tak jak M. wziąźć gitarę i pojechać samej na stopa na przykład do Pragi, by sobie pograć i powłóczyć się po mieście. Taki tryb życia zawsze wydawał mi się pociągający, ale mimo wszystko mam zbyt wielką potrzebę stabilizacji. Zamiast niewiadomych co do tego, gdzie będę spać, wolę napić się piwka miodowego (ostatnie odkrycie) i porozmawiać z ukochanym o tym, co sobie dobrego możemy ugotować.
Dzisiaj mam dylemat, do wyboru makaron z sosem z kurek,pomidorów, czosnku i parmezanu albo tortille. Wygrają chyba kurki :)

Brakuje mi ostatnio książek, od których trudno się oderwać. Jeszcze trochę i zacznę być na głodzie czytelniczym :)

Brak komentarzy: