poniedziałek, 22 września 2008

nie daj mi boże broń boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości


Wróciliśmy z wojaży, ale wbrew pozorom wcale nie jest mi lekko. Za moment czeka mnie podróż do Wrocławia i odkręcanie tego, co zrobiłam, a raczej czego nie zrobiłam. Wypisując formularz przyjęcia na studia poprzez internet, nie wpisałam kierunku i wydziału. Niby wszystkie moje oceny z licencjatu są, różne sygnatury, teczka opisana, ale to przeoczyłam. Jutro mają być wyniki, a ja mocno zaciskam kciuki, żeby udało się to załatwić. Jakoś tak średnio widzi mi się nie przyjęcie na studia, z powodu własnego przeoczenia.

Z innych, przyjemniejszych rzeczy, to nad morzem było całkiem przyjemnie. Plaże puste, pogoda do przyjęcia. Gorzej, że Krynica po sezonie zamiera o 20 i nawet nie można się piwka w knajpce napić, nie mówiąc o wizycie w spożywczaku, bo też zamknięte:)
Myślałam, że dziki opanowujące nadmorskie miasteczka, to nieprawda. Moje zdziwienie było wielkie, gdy jednego dnia widzieliśmy kilka hasających zwierzątek, zupełnie nie zwracających uwagi na psy i ludzi :)

I najważniejsze- dzisiaj jest nasza rocznica! Nie wiem jak ją spędzimy, bo luby załapał ode mnie przeziębienie, ale to przecież nie o to chodzi. Ważne, że jest nam dobrze, jeszcze się nie pozabijaliśmy, ba, nawet tematów do rozmów mamy mnóstwo:)

1 komentarz:

matylda_ab pisze...

Przeziębienie górą! ;) Ja właśnie się go pozbywam, został cholerny katar ;).