czwartek, 10 maja 2012

Nie sądziłam, że to tak szybko nastąpi. Brzuch robi się coraz większy, a długie siedzenie przed komputerem coraz bardziej doskwiera. Zaległam zatem na sofie i w pozycji półleżącej próbuję czytać moje wypociny magisterkowe, by spłodzić wstęp i zakończenie. Nie zdziawiłabym się, gdyby złapała mnie akcja porodowa podczas obrony. W odkładaniu wszystkiego na ostatnią chwilę, to jestem mistrzynią. Niestety... W poniedziałek po raz kolejny wygrałam bilety na koncert. Tym razem padło na Herbaliser, jednak przed chwilą zadzwoniła miła pani z radia, że odwołali koncert. Na szczęście zaproponowali inne bilety w zamian. Do wyboru miałam Ive Mendes, Wolną grupę bukowina i Pink Martini. Na fali dawnego uwielbienia do składanek Saint germain des pres i nu jazzu wybrałam pik martini. Wydaje mi się, że koncert może być super, zwłaszcza że będą występować z towarzyszeniem 14 osobowej orkiestry. czad :)) W toku mam dwa konkursy książkowe i nie pogniewałabym się, gdyby coś mi się trafiło. Jutro "przyjemność" picia glukozy i wchodzę w 23 tydzień. PRzyszły tyg. to wizyta u gina i jakoś to się wszystko toczy.

Brak komentarzy: