wtorek, 5 czerwca 2012

Jestem mistrzynią w komplikowaniu sobie życia. Okazuje się, że nie dam już rady obronić się przed wakacjami, w związku z czym na 2 września mam termin porodu, a zaraz potem pewnie wypadnie obrona... Cudownie:) Nie wiem czy śmiać się, czy załamać ręce. Cóż, to wszystko na własne życzenie... Póki co korzystam z kilku dni spokojnej głowy, dopóki nie pójdę do promotorki i nie dowiem się o tym, co myśli o mojej pracy. mam nadzieję, że aż tak tragicznie nie będzie. Odliczam za to godziny do jutrzejszego wyjazdu do Wolsztyna. kilka dni leniuchowania, czytania książek i nic nierobienia. Do tego wypad na spotkanie z koleżanką do Poznania i włóczęga. Czyż może być piękniej?

2 komentarze:

ida27 pisze...

Dawno mnie tu nie było a tu prosz... takie rewelacje. Serdecznie gratuluję a jeśliby Ci się termin omsknął o dzień to Twoja córa i ja będziemy świętować urodziny tego samego dnia. Pozdrawiam serdecznie i trzymam za was kciuki. Buziaki!

holka polka pisze...

dzięki za odwiedziny :) Ciebie odwiedzam regularnie, tylko się nie ujawniam. Szkoda, że tak rzadko notki wstawiasz... :)