wtorek, 16 października 2012
Łucjan mój kochany sobie smacznie śpi nie przeczuwając, co go (ją) czeka za kilka godzin. Dzisiaj sądny dzień i szczepienia. Przeżywam to jak nie wiem co, pewnie bierze się to stąd, że nie wiem jak ona zareaguje na szczepionkę i czy pójdzie spać, czy może raczej będzie marudna.
Jesteśmy ostatnio na etapie kolek i patrzenia na męki dziecka. Podaję niby infacol, ale jak widzę jak ona się tym krztusi, to zimny pot wyskakuje mi na plecy.
Zdecydowanie muszę sobie dużo rzeczy poukładać w głowie. Nie chcę być matką przewrażliwioną, a póki co wszędzie węszę niebezpieczeństwo i snuję czarne scenariusze.
Z innej beczki, to życie coraz bardziej wraca do normalności. Mała nie wisi już tak na mojej piersi, spanie w ciągu dnia względnie się unormowało, bywa różnie, ale z przewagą na ok. Wczoraj nawet udało mi się pójść do fryzjera i zafarbować włosy. Przez to, że mnóstwo czasu siedzę w domu mam wielką ochotę na dopieszczanie siebie - kosmetyczka, pierwsza wizyta u masażysty, etc. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Może za miesiąc uda mi się nawet wyrwać na aerobic? marzenia:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
śliczności i taka ciekawa świata :))) spokojnie, wszystko małymi kroczkami pójdzie do przodu i powróci na dawne tory. wszystko prócz tej ciągłej troski, która Ci już zostanie, pewnie do końca życia. trudno tak nagle z siebie zrezygnować, to fakt, ale już masz pierwsze bonusy macirzyństwa i niech to one przeważają szalę :)))
Och, masz bardzo poważną młodą damę. Bedzie lepiej, naprawdę. Myślę, że jeszcze miesiąc i będzie naprawdę super. Pozdrawiam serdecznie.
dziękuję za słowa pocieszenia :) młoda dama coraz bardziej dokazuje i się śmieje. Dzisiaj na przykład od 3 w nocy do 5.30 postanowiła prowadzić dysputy z nami i ani myślała spać :)
cudna dama:)
Prześlij komentarz