poniedziałek, 8 października 2012

Zmęczenie, głównie psychiczne, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Powoli staram się przywyknąć do faktu, że nasza panienka jest humorzasta i trzeba znaleźć na nią jakiś sposób. Na szczęście dzięki mamie i jej cierpliwości mam czasem chwile dla siebie, kiedy ona ją płaczącą przejmuje i stara się utulić. Nawet nasz Lucjan daje się czasem uśpić w wózku. Co prawda do spacerów jeszcze daleka droga, bowiem histerie nadal odchodzą:) Koleżanka dała mi na weekend przetestować Kindle vel Kundla i coraz bardziej nakręcam się na nabycie tego cuda. Kiedy karmi się piersią, zdecydowanie bardziej wygodnie jest złapać w rękę takie płaskie coś, niż grubą książkę i jeszcze kombinować z przewracaniem kartek. Marzą mi się takie prozaiczne rzeczy jak na przykład wyjście do fryzjera, zarzucenie farby na coraz to większą ilość siwych włosów, czy pomieszanie w garach. Muszę zmienić moje nastawienie, bowiem dokładanie sobie jeszcze czarnych myśli, gdy obok płacze dziecko zamiast mnie podnieść na duchu, bardziej obciąża. Każdy powtarza, że to minie, a ja muszę tylko w to uwierzyć.

1 komentarz:

atram pisze...

to jest straszne, ze tak dlugo do Ciebie nie zagladalam, ze nawet nie wiedzialam, ze sie udalo, ze bylas w ciazy, ze urodzilas sliczna coreczke... gratuluje!!! ale sie ciesze!!!