poniedziałek, 18 maja 2009

niech no tylko zakwitną jabłonie!


Wczoraj dane mi było zobaczyć piękną panoramę Karkonoszy i tak jakoś zatęskniło mi się za górami. Mimo, że do Karpacza mam ponad godzinę jazdy, wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłam na Śnieżce. O Tatrach wolę nie wspominać...
Mam jakiś żal do rodziców, że w dzieciństwie nie jeździliśmy zbyt dużo i nie zwiedzaliśmy. Chociaż, zabrali mnie kiedyś do Gross Rosen - dla niezorientowanych, były obóz koncentracyjny :)
Z zazdrością słucham opowieści Mi, który już jako 4 letnie dziecko schodził z rodzicami Sudety, spali w schroniskach i śmigali na nartach po czeskiej stronie.
W tym roku obiecuję sobie nie marudzić i robić weekendowe, jednodniowe wypady w góry, w końcu to tak blisko...

Wczoraj pod wieczór naszła mnie nieprzeparta ochota, by natychmiast wyjść z domu. Padło na pobliskie ogródki działkowe, puste już o 8 wieczorem. Wieczory wiosenne i ciepłe światło są niesamowite. A studenci mają "przegibane" - ich umysły zaprząta nie obłędna pogoda, a raczej zbliżająca się sesja...

Czekam wciąż na wiosenną burzę, moje miasto wciąż jakoś ciemne chmury omijają bokiem. A ja tak lubię wtedy siedzieć w oknie i patrzeć jak leje i się błyska.

2 komentarze:

Magoda pisze...

Ale mi kobieto dobra sprawiłaś niespodziankę! Przyszła do mnie dziś znienacka!
Dzięki, dzięki, dzięki!!!!

holka polka pisze...

niech się dobrze czyta i ogląda:)