piątek, 19 lutego 2010

Ghost writer

Udało mi się wyciągnąć Mi z domowych pieleszy i zaciągnąć go do Wrocławia do kina. Po takim seansie mam poczucie, że pieniądze nie były wydane na darmo. Poszliśmy na "Ghost writer", który nota bene dzisiaj wszedł na polskie ekrany. Dziadek Polański po raz kolejny pokazał jakiego kalibru jest reżyserem. Przez 2 godziny film trzymał w napięciu, mimo że nie było w nim strzelanin, litrów krwi, a na początku czułam tam wręcz Lynchowskie klimaty. Ale to pewnie tylko moje odczucie.
Ewan McGregor jak zawsze zachwyca, a Kim Catrall jakaś taka nie Samanthowa:)

Opuszczając kino z lekką zazdrością popatrzyłam na bujne nocne wrocławskie życie, jednak powrót do domu pustą autostradą z kubkiem kawy z maca też znajdzie w jakiejś przegródce w mojej głowie należyte miejsce.

Kolejny tydzień, nie wiedzieć kiedy minął. Jutro miły poranek z rytualnymi "Wysokimi obcasami", tydzień wolnego i witaj szkoło!

1 komentarz:

atram pisze...

idziemy na to we wtorek:) mysle, ze bedzie mi sie podobac:) milego weekendu!