czwartek, 25 lutego 2010

manny gram

Nie mogę się nadziwić, że jest już po 17, a za oknem wciąż błękitne niebo i smugi po słońcu, które niedawno zaszło. Dzień był ciepły, ptaki już ćwierkają, a pola zielenią nieśmiało.
Muszę być optymistką, że zimy i śniegu już nie będzie, bowiem tatuś załatwił mi oponę na dziurze, kupować nowego kompletu się nie opłaca, skoro chcę w niedługim czasie zmienić auto, więc jeżdżę sobie na dwóch letnich na przodzie:)

Popołudnie spędzam na kanapie i tłumaczę opowiadanie na konkurs. A jako, że lubię sobie dokładać roboty, to najpierw, z tęsknoty za ręcznym pismem, piszę piórem w notesie, a potem wklepię to do komputera. Tłumaczę fragment opowiadania Zdeňka Svěráka, tego uroczego pana z "Butelek zwrotnych":)

Od poniedziałku zaczynam znów kursować do Wrocławia i zdecydowanie muszę powalczyć z moim lenistwem i zacząć działać!

3 komentarze:

atram pisze...

Butelki zwrotne:) lubie czeskie kino:)

holka polka pisze...

to bardzo miło:) Czesi robią świetne filmy.

atram pisze...

Czesi sa szczerzy do bolu:)