poniedziałek, 1 lutego 2010

tchórz

Oficjalnie rozpoczynam ferie. Przede mną miesiąc nie chodzenia na uczelnie i mam nadzieję, że czytanie książek pochłonie zdecydowanie więcej mojego czasu niż ślęczenie przy komputerze.
Cieszę się, że minął już styczeń. Najmniej lubię ten miesiąc. W lutym czuje się zdecydowanie bardziej wiosnę, dzień jest dłuższy i żyć się bardziej chce.

Mam jednak małe postanowienie - chcę w końcu zacząć w końcu szukać zleceń związanych z tłumaczeniem. Nawet nie jest to kwestia zarabiania pieniędzy. Po prostu chciałabym sobie udowodnić, że jestem w stanie to robić. Wkurzam się na siebie, że zamiast doceniać siebie i wmawiać sobie, że mam jakieś osiągnięcia w tej materii- zlecenia, konkursy, etc, to tchórz ze mnie niesamowity i zawsze znajdę argument przeciw.
Ot, tak wzięło mnie na smęcenie.

4 komentarze:

Sara pisze...

Proponuję dać pupę na krzesło i tłumaczyć co się da:))))) Może literaturę jakąś?;)))) Jeśli tylko masz warunki typu koniec sesji, spokój w mieszkaniu itp. Satysfakcja przeogromna, jak zapewne wiesz:))))

Siostra w tłumaczeniu -
S.
Matko jak ja do tego tęsknię.

holka polka pisze...

dzięki za radę. a z jakiego języka tłumaczyłaś? literaturę? pozdrawiam

Sara pisze...

Szwedzki głównie:) I rosyjski.

holka polka pisze...

podziwiam za szwedzki, bo dla mnie ten język ma strasznie dziwne brzmienie:) pozdrawiam znad wciągającego Mankella