wtorek, 17 sierpnia 2010

klęska urodzaju





Moje ogródkowe pomidorki koktajlowe oszalały i codziennie zbieram po kilkanaście sztuk tej pyszności. Na szczęście pomidory mogę jeść nieustannie i nie martwi mnie to specjalnie:) Dzisiaj kupiłam 3 kilogramy pomidorów "polnych" cokolwiek by to znaczyło i zrobiłam sos, który będę wyjadać zimą. 3 kilogramy,to jednak nie jest zbyt dużo, więc jutro kupię dużo dużo więcej i zrobię hektolitry sosu:)
Ostatnio stworzyłyśmy z kumpelą świecką tradycję i co piątek uczę ją gotować różnych rzeczy,a potem ona nosi to swojemu facetowi i chwali się jaka to z niej jest dobra kucharka:) D. zapowiedziała się dzisiaj wieczorem i mamy w planie robienie gofrów. Jutro na tapecie knedle ze śliwkami. A tyłek niestety rośnie...

I pomyśleć, że nigdy w życiu nie robiłam rosołu, a zrobienie tej zupy w moim mniemaniu jest czymś tak trudnym, że nie podołam. Oczywiście mam świadomość, że moje obawy są głupie i bezpodstawne, ale z pewnymi lękami walczyć nie potrafię:)

5 komentarzy:

atram pisze...

Twoje obawy sa glupie i bezpodstawne:)
kurcze, mam tylko 3 szuflady i nie dam rady zmiescic sosu pomidorowego. zawsze mi zostana te z puszki:)

Judytta pisze...

Super wyglądają świeże owoce:)

Magoda pisze...

Rosół po prostu zrób, a zobaczysz jakie to proste :))
Pasty pomidorowe to cuda na zimowe dni!
Pozdrawiam serdecznie!

anKa pisze...

Rosół nie jest wcale trudny;-)
Zrób rosół, zrób rosół;-D

Apetyczne te jeżyny... śliwki zresztą również, a takie pomidorki wczoraj zajadałam jako przekąskę, chwilowo mam ich dość (u mnie też w tym roku ich bez liku)...

holka polka pisze...

taka dawka motywacji, że chyba nie pozostaje mi nic innego niż wziąć się za rosół:)