sobota, 10 września 2011

Powoli znów wraca mi chęć do gotowania. Ostatnio było z tym kiepsko.
Za to dzisiejsze odwiedziny u znajomych, ich córeczki i 3 tygodniowego "świeżaka" skłoniły mnie do upieczenia ciasta. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale teraz kiedy do nich jadę pamiętam, że ciasto nie może mieć czekolady, orzechów, etc., bo uczulają :)
Swoją drogą nasza podróż może być zabawna, bowiem mykniemy nową obwodnicą Wrocławia, tylko że, w tym czasie jest walka Adamka, a my jedziemy koło stadionu, do którego będzie zmierzać 40 tysięcy kibiców :)

Powoli przestawiam się na tryb jesienny. Mam nadzieję, że obędzie się bez większej melancholii, bowiem teraz tego mi najmniej potrzeba.
Z ciekawszych wydarzeń, to dowiedziałam się, że moja promotorka najprawdopodobniej ni wraca z urlopu zdrowotnego (czyt. pozbyli się jej w białych rękawiczkach, czemu się nie dziwię, bo jędza z niej nieprzeciętna). Obecna kierowniczka naszego zakładu nie odpisuje na maile. Na razie czekam, wezmę się za to w przyszłym tyg.

Swoją drogą, jesień i zima będą znośnie, zwłaszcza że nastawiłam nalewkę z jarzębiny :)

1 komentarz:

Katsuumi pisze...

U mnie tryb jesienny został włączony już dośc dawno ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie- a jeśli masz ochotę, dodaj mój blog do obserwowanych, będzie mi bardzo miło :)