środa, 26 października 2011

Właśnie przycupnęłam na chwilę przed komputerem, zapaliłam lampkę i zorientowałam się, że za oknem już lekka szarówka. Kiedy sobie uświadomię, że za tydzień zmiana czasu, to już w ogóle rozpacz ogarnia. Chociaż może jednak nie - jaka tam rozpacz, będzie czas na świeczki, koc i mnóstwo herbaty. Powinnam ukierunkować moje myślenie na zdecydowanie bardziej optymistyczne tory. Zwłaszcza, że los okazał się łaskawy i mega straszna rzecz, która miała nas czekać na polu firmowym, okazała się pomyłką i jest jednak ok. I tego się będę trzymać.

W ramach odstresowania i uwolnienia myśli od tematyki kamieniowo - kruszywowej, zrobiłam w środku tygodnia szarlotkę, która właśnie się piecze. I chromolę gadki o kaloriach, tuczeniu, etc. Dzisiaj mam dyspensę!

1 komentarz:

chalupczok pisze...

"...i uwolnienia myśli od tematyki kamieniowo - kruszywowej..." - cudo :)
Pozdrawiam Marcin.