środa, 30 listopada 2011

Bateryjki mi się wyczerpują i moja odporność pewnie jest bliska zeru. Mi od 3 tygodni choruje, a teraz dopadło mnie. Dzisiaj , tuż przed imprezą imieninową teścia idziemy na romantyczną randkę do laryngologa. On na kontrolę, ja po raz pierwszy. On kończy ostre zapalenie tchawicy, ja pewnie zaczynam. Cudownie...
Do tego w sobotę i niedzielę imprezy u nas w domu, więc moje gotowanie (jeśli stracę smak) może być całkiem zabawnie.
Moje afirmowanie zimy bez śniegu sprawdza się i oby było tak dalej. Wyzbyłam się romantycznych marzeń, a śnieg to może spaść tylko na święta.
Obmyślam już pomysły na prezenty bożonarodzeniowe i lada dzień powinnam zacząć zamawiać. W tym roku internet rządzi,a obecność w sklepach w tym całym szale zakupów ograniczę do minimum.

Ktoś czytał nowe książki Murakamiego? Bo nie wiem, czy sobie zażyczyć pod choinkę?

4 komentarze:

Marta pisze...

serio lubisz kupować prezenty przez internet?

holka polka pisze...

lubiec, to moze nie lubie,ale w momencie kiedy nie mieszkam w duzym miescie, to wizyta w centrum handlowym jest juz wyprawa, wsrod tlumow ludzi, wiec wole na spokojnie przemyslec zakupy, a potem nabyc to droga internetowa :)

Aleksandra pisze...

nie znoszę centrów handlowych!
ja mam ochotę na nowego Murakamiego :D

markiza pisze...

dużo odporności i naładowania bateryjek! :)