Wszystko toczy się swoim, mam nadzieję, że dobrym, rytmem.
We wtorek zaliczyliśmy wizytę u lekarza i wszystko gra. Tętno jest, a to najważniejsze. Następna wizyta w lutym i mam się stawić z kolejnymi badaniami. Dzisiaj byłam się pytać o koszt - ok. 120 złotych. Cudownie, płacę składki zusowskie, a jak przychodzi co do czego, to człowiek czuje się jak darmozjad, który śmie poprosić o skierowanie na badania. Podejrzewam, że jeżeli poszłabym do ginekologa do ośrodka zdrowia, to pewnie skierowań na badania mi nie da...
Czekam z utęsknieniem na wiosnę, styczeń i luty, to zawsze dla mnie męka. Zimno, z domu wychodzi się mało co, dzień jeszcze krótki, a w marcu, to od razu lepiej się żyje i funkcjonuje. Tymczasem zamiast zażywać ruchu, to ja się zakopuję w kuchni i wyżywam kulinarnie. Za to Mi, niechętny do spacerów zobowiązał się "wyprowadzać" mnie na spacery, bowiem głównie siedzę w domu.
I marzy mi się jakiś wyjazd, co by głowę przewietrzyć i zatęsknić za domem.
1 komentarz:
zapraszam w moje okolice, na nartach nie pojeżdzisz ale zażyjesz prawdziwej zimy z mrozem, słońcem i czystą bielą, a spacerować jest gdzie! pozdrawiam:)
Prześlij komentarz