wtorek, 7 lutego 2012

Znów przeżywam kolejną fascynację kryminałową i już trzeci dzień popołudnia mam wycięte z życiorysu. A wszystko to za sprawą Jo Nesbø i jego komisarza Harry'ego Hole'a. Nie wiem dlaczego, ale cały czas mam przed oczami postać Anthonego Bourdain :) Po raz kolejny utwierdzam się w tym, że kryminały skandynawskie to klasa sama w sobie, a odkrywanie coraz to nowych autorów daje mi nadzieję, że wciąż czekają jeszcze na mnie nowe obiecujące nazwiska.
W dwa dni połknęłam ponad 400 stronicowy "Pierwszy śnieg", a teraz przebijam się przez "Czerwone gardło". I nawet makabryczność tych książek mi nie przeszkadza. Może to Eberhard Mock trochę mnie uodpornił na drastyczne opisy?

A w ramach chwilowej przerwy, by oczy odpoczęły postanowiłam coś upiec. Mój wzrok padł na formę do babki, więc zamarzyła mi się pachnąca wanilią drożdżowa babka z rodzynkami. Takie comfort food. Za 10 minut wsadzam do piekarnika i wracam do ciemnej Norwegii...

A spodnie robią się powoli ciasne...:)

2 komentarze:

atram pisze...

ja sie wciagnelam w Ake Edwardsona:) jak skoncze wezme sie za Twojego:)

pozdrowienia:*

holka polka pisze...

dobrze sie wymienic nazwiskami, o "twoim" nie slyszalam nic, wiec tez sie zainteresuje po zaliczeniu nesbo :) pozdrawiam!