wtorek, 6 marca 2012

O ile w zimowych miesiącach nie byłam w stanie zwlec się z łóżka po 8 rano, tak teraz od kilku dni budzę się o 6.20 i za cholerę nie mogę już zasnąć. I co tu zrobić z taką ilością godzin do zagospodarowania? Na szczęście jakoś to wszystko się kręci, obowiązków nie ubywa, a ranne czytanie książek pod ciepłą kołderką ma swój urok.

Nie mogę się doczekać spotkania z koleżankami we Wrocławiu. W końcu opuszczę na kilka godzin moje senne miasteczko, gdzie absolutnie nie mam się z kim spotkać. Pod kątem towarzyskim bieda jakaś straszna. Ciekawe czy spełnią się moje koszmary, co do "samotnego" macierzyństwa i braku jakiejkolwiek koleżanki pod bokiem. Jeśli jednak tak się stanie, dam radę. Zawsze lepsze to, niż dyskusje o kupkach i porównywanie swoich latorośli.
A skoro już weszłam na te klimaty, to za kilka dni będzie moje "święto" kobiecości. Dla mnie dzień myślę, że zawsze już będzie się dziwnie kojarzył, bowiem akurat w dzień kobiet, rok temu miałam łyżeczkowanie po moich hecach z zaśniadem. Piękna data, nie ma co...

4 komentarze:

markiza pisze...

udanego spotkania! :))) jeszcze Ci się przyda ten trening porannego wstawania ;)pozdrawiam serdecznie:)

Ania pisze...

Baw się dobrze!!! a tak na marginesie - zapraszam do zabawy. Szczegóły jutro u mnie :)

Dorotka pisze...

Dziekuje ze zyczenia.. W ktorym jestes tyg ciazy?

holka polka pisze...

Dorotka - jutro (piątek) zaczynam 15. tydzień