wtorek, 14 sierpnia 2007
niech już przyjdzie
Powakacjowałam sobie już dostatecznie, wyleniłam, wygrzałam i teraz niecierpliwie oczekuję jesieni. Nie jest już gorąco nawet melancholia jakby staje się przyjaźniejsza.
Moja osobista jesień zaczęła się wczoraj, kiedy to kupiłam piękną pomarańczową dynię. Będzie z niej pyszna zupa pachnąca czosnkiem i pietruszką.
Gdy tylko przypomniałam sobie o dyni włączył mi się tryb kulinarnych jesiennych ekscesów, zawsze bez wyrzutów sumienia można sobie zrobić czekoladę z chilli i odrobiną kremówki, bo przecież jeśli jest szarzyzna za oknem, nic tak nie podnosi poziomu endorfin jak czekolada i dobra książka. Można do tego dorzucić jeszcze kieliszeczek wiśniówki,choć w tym roku zaczęłam tworzyć nalewkę z jeżyn.
Odkąd podarowaliśmy koledze jedną buteleczkę wiśniówki, jesteśmy kojarzeni wśród jego znajomych, jako ci od dobrej nalewki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
obejrzałam wczoraj "Czekoladę" - pogryzając migdały w mlecznej. o tak, gorąca z chili to jest właśnie to, co w jesienny wieczór lubię. prawie najbardziej :)
"Czekolada" dobra rzecz, zwłaszcza z Binoche, aczkolwiek lepiej na mnie działa książka z opisami smakowitości, lepiej oddziałuje na wyobraźnię :)
Prześlij komentarz