Dzień zbliża się ku końcowi, a ja zaczęłam się relaksować. Skończyłam pisaninę dla taty, a teraz popijam imbirowego drinka i staram się zwolnić. Odkryłam przy okazji podcasty. Może tak nie do końca można nazwać to odkryciem, ale dopiero teraz zaczęłam słuchać tych co ciekawszych. Za mną opowieści Stasiuka o Europie południowej i podróżowaniu, a teraz sobie słucham ciekawości o Tyrmandzie. Szkoda, że strona polskiego radia ma stosunkowo mało podcastów, muszę przeczesać zasoby internetu.
Na dzisiaj chyba koniec internetu, wolę zaszyć się w kącie i dokończyć "Chleb na wody płynące". Jest to druga książka Shawa, którą czytam i coraz bardziej podoba mi się sposób jego pisania. Chciałabym też dorwać Ciorana, ale póki co zbyt dużo kasy idzie na inne rzeczy, na przykład na śliczną atłasową torebkę do ślubu. Jutro przymiarka :)
2 komentarze:
zainspirowalas mnie do odkrywania podcastow, nie mialam z tym do czynienia nigdy, kombinuje teraz na stronie radia izraelskiego, ale chyba na poczatek bedzie mi latwiej po polsku ;) jak przymiarka?
izraelskiego powiadasz :) przypomniało mi to o moim zachwycie, który kiedyś przeżywałam, mianowicie chodzi o to, że wydawało mi się niesamowitą rzeczą wskrzeszenie języka, który wymarł kila set lat temu. A co do przymiarki, to było git :)
Prześlij komentarz