pięknie i szaro za oknem, tak jak lubię w niektóre dni. Daję sobie wtedy przyzwolenie na poleżenie dłużej w ciepłej pościeli, a później dłuższe nicnierobienie z kawą w ręce.
Jedyna rysa na tym sielankowym obrazku pojawia się wtedy, gdy pomyślę o mokrej nawierzchni drogi, którą muszę pokonać w drodze do Wrocławia. Przekonałam się, że bywa zdradliwa. W czwartek pewien chłopiec super sportowym subaru postanowił mnie wyprzedzić, zaczął hamować, stracił kontrolę nad samochodem i w niezwykle widowiskowy sposób dachował do rowu.
Widziałam to jak na zwolnionym filmie i teraz, gdy jest mokro jadę bardziej ostrożnie. Czasem lepiej jest się uczyć na cudzych błędach.
Powinnam więcej czasu poświęcić nauce, a w głowie tyle kuro domowych pomysłów: uprzątnięcie w końcu naszego gniazda, upieczenie ciasta marchewkowego, które jest idealne do kawy, czy w końcu dokończenie trawiastozielonego szalika. W końcu zima przyszła :)
Jak dzisiaj rano spojrzałam za okno, przypomniała mi się scenka z przedszkola. Pani zapytała jaka jest dzisiaj pogoda- było szaro, mokro i buro. Odpowiedziałam więc, że dzisiaj jest zgnilizna i tym sposobem znalazłam się w kącie. Trauma pozostała :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz