poniedziałek, 12 listopada 2007

"Śnieg w kościołach, śnieg w bramach, śnieg pod kopcem Kościuszki."

Nie sądziłam, że dni tak szybko płyną. Od ostatniego posta minęły 2 tygodnie, a ja mam wrażenie jakby to było zaledwie kilka dni. Chociaż w gruncie rzeczy wszystko zlewa się w jedno. Sporo nauki, stres związany z pracą licencjacką i Hrabal, Hrabal, Hrabal. Koniec końców pracę napiszę, ale ile przy tym będzie marudzenia...

Za oknem mamy 20 cm śniegu, nie mogę doczekać się finiszu w kompletowaniu sprzętu snowboardowego i na stok! To będzie moje pierwsze starcie z górami zimą i nie mogę się tego doczekać! Najważniejsze, żeby kolana mi znów nie wysiadły, bo wtedy z jazdy nici.

Dopiero 9 rano, a ja już tyle zdążyłam zrobić. Zalety rannego wstawania i przestawiania się na regularny tryb życia. Po weekendzie i kilku poprzedzających go dniach, gdy chodziłam spać o 3- 4, a wstawałam w okolicach 11 trochę rutyny się przyda :)

Brak komentarzy: