Ledwo ten tydzień się rozpoczął, a już wszystko pędzi bardzo szybko. Wstałam, jakaś kawa, chwilę snucia się po domu i już minęło południe. Całe szczęście, że do szkoły dopiero na 16, jeszcze zdążę poudawać, że się uczyłam. A nauka wybitnie pamięciowa i zabawna- jakiś wierszyk dla dzieci i czeski hymn, a także informacja o nowej sztuce Havla :)
Znów zaczęłam przezywać zachwyt muzyką, nowe dwie składanki Saint germain des pres 8. i 9. Do tego czwartkowy koncert Esbjorn Svensson Trio. No po prostu uczta! Do pełni szczęścia brakuje mi tylko kina, ale kto wie. Odbiorę stypendium, zwieję z co nudniejszych zajęć i będzie!
W ramach dochodzenia do formy na snowboard odmawiam sobie różnych słodkości i w związku z tym nie mogę pichcić. Poza tym czasu brak. Odbijam to sobie oglądaniem kolejnej książki do kolekcji, tym razem kuchnia grecka. Rozważam jeszcze kupno nowego Jamiego albo Agnieszki Maciąg- pięknie wydana. DO tego Murakami, może znów mi wróci zachwyt nim? Poza tym dobrze w końcu przeczytać coś, co nie jest lekturą.
Jesień jednak może być piękna, deprecha mam nadzieję poszła sobie precz. A w butelkach czekają na konsumpcję nalewki wiśniowa i jeżynowa.mmmm....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz