poniedziałek, 7 stycznia 2008

love will tear us apart

Ładnie mi się zaczął nowy rok- zapaleniem jakiegoś nerwu i zastrzykami. Nie mogę wziąć normalnego głębokiego oddechu, bo od razu pojawia się przeszywający bój z prawej strony klatki piersiowej. To samo jest ze schylaniem się, przewracaniem z boku na bok i snem ogólnie. Do dupy.
Jeszcze żeby było zabawniej, wychodząc dzisiaj z domu wywinęłam pięknego orła z powodu oblodzenia. Odechciało mi się odmrażać samochód, w efekcie czego zafundowałam sobie spacerek do przychodni pełnej kaszlących i rozeźlonych ludzi.
Nie dam się jednak!

Od jutra szkoła i zbliżająca się wielkimi krokami sesja. Jak ją przeżyję, a później napiszę licencjacką, to będę w swoich oczach Bogiem. Póki co praktykuję pozytywne myślenie, wizualizacje i tego typu pierdoły, które powinny mi pomóc odnaleźć chęć do nauki. Zatem koniec marudzenia i do dzieła!

Brak komentarzy: