wtorek, 26 lutego 2008
o wenę proszę!
Koniec ociągania i odkładania spraw związanych z licencjatem na bliżej nieokreślony czas. Za dwa tygodnie mam oddać pierwsze rozdział, przede mną kilka książek nieprzeczytanych, związanych z owym rozdziałem i przerażenia w oczach. Spięłam się okropnie i na moje nieszczęście coraz częściej zamiast pozytywnego myślenia na ten temat, wkradają się czarne myśli.
Dla poprawy humoru odnalazłam gdzieś płytę Amadou & Mariam i posłuchuję malijskiej muzyki. O dziwo nie kojarzy mi się z wakacjami i ciepłem, a zimą i nocnym wracaniem z zajęć tramwajem przez Park Szczytnicki. To były czasy...
Brakuje mi odkryć muzycznych, które zachwyciłyby mnie do tego stopnia, że słuchałabym je na okrągło.
Wracam do czytania, podkreślania i zaznaczania. Potem będzie trochę czasu na wyszukiwanie nowych blogów szafowo- modowych. Moja ostatnia pasja :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz