Dzisiaj ogarnęła mnie faza ADHD pod kątem kulinarnym. Bardzo mi się ten stan podoba, zwłaszcza że bardzo improwizuję i wymyślam co by tu zrobić.
Właściwie to za niedługo powinnam wyjść z domu, aby pokonać moje 60 km i dojechać do szkółki. Zwłaszcza, że śnieg sypie, więc z szaleństw za kółkiem nici.
Wracając do kuchennych spraw, wieczorem wpada kumpela z wódeczką urodzinową, a ja podjęłam się zrobić to i owo do jedzenia. Naszła mnie ochota na pieczarki faszerowane szpinakiem i gorgonzolą, i zapieczone. Ciekawe tylko czy ona lubi szpinak? :) Zatem zamiast przygotowywać się do zajęć, wzięłam się za robienie farszu, potem obiadek w postaci piersi w panierce z krakersów. Po obiedzie, zamiast usiąść w spokoju z kawą, stwierdziłam, że została przecież jeszcze maślanka i szybko upiekłam muffiny z nadzieniem w postaci tego, co mi się nawinęło pod ręce ( wiórki kokosowe, wydłubana wanilia, cappuccino, płatki migdałów i groszki czekoladowe).
Ech, jak ja bym chciała teraz gdzieś zaszyć się z książką, a tu trzeba zakładać buty i zgłębiać wiedzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz