Pielęgnuję swoje 'wolnoczasowe' rytuały. Właśnie usiadłam przed komputerem z filiżanką kawy i staram się nie myśleć o tym, co muszę zrobić, gdzie iść i co pozałatwiać. Jest dobrze.
Wczoraj wybrałam się do ukochanego Wrocławia, oczywiście dyplomu nie odebrałam, bo zawieruszyła mi się gdzieś w domu legitymacja, którą muszę oddać przy odbiorze dyplomu. Nic to- mam jeszcze miesiąc.
Tak naprawdę głównym celem mojego wyjazdu było szwędanie się po rynku, kawa mrożona w coffee heaven i oczywiście biblioteka.
Kiedyś ni mogłam odważyć się na samotne chodzenie po kawiarniach, czy do kina. Odkąd się odważyłam, uwielbiam to- jakaś książeczka + kawa, albo kino z seansem, który wybrałam tylko dlatego, że chcę zobaczyć dany film.
Wracając do tematu mediateki, w końcu znalazłam te książki, które chciałam przeczytać. Stosik urósł całkiem całkiem, ale dam radę. Rozpiętość tematyczna jest spora:
U. Eco "Diariusz najmniejszy"
G. Greer "Kobiecy eunuch"
J. Andruchowycz "Perwersja"
O. Tokarczuk "Bieguni"
Teraz mam wielki dylemat, której lekturze poświęcić się całkowicie. Zazwyczaj czytam kilka książek na raz, ale w momencie, gdy są one równorzędne pod względem chęci przeczytania - dylemat mam wielki. Dzięki temu odwlekam skończenie Murakamiego, bowiem szkoda mi skończyć tak fantastyczną książkę.
2 komentarze:
A co konkretnie H. Murakamiego czytasz?
aktualnie to, co ty niedawno skończyłaś- "Kafkę...". Po kilku pozycjach tego autora, które mi się bardzo podobały trafiłam na te, które z kolei mnie zmęczyły. NA szczęście "Kafka" odbudowała moją sympatię do Murakamiego.
Prześlij komentarz