Nie ma nic odkrywczego w tym, co powiem, ale w wakacje, gdy mam niewiele rzeczy do zrobienia, czas ciągnie się niemiłosiernie. Natomiast teraz, gdy wielkimi krokami zbliża mi się sesja, pisanie eseju, konspektu magisterki, a oprócz tego muszę przebrnąć przez tony książek i tłumaczeń, czas nagle przyspieszył do okropnego tempa. Mam jednak nadzieję, że to jakoś ogarnę. Na szczęście Mi ma w weekend szkołę, więc będę miała mnóstwo czasu na naukę (albo i trwonienie go przy komputerze, z czym zdecydowanie muszę walczyć).
Wczoraj odezwała się we mnie dziewczyńska część mojej osoby i spędziłam mnóstwo czasu na strawberry.net Jest to niezły sklep z kosmetykami ( naczytałam się różnych opinii internautów i zdecydowanie wszystkie były na tak), które są duuużo tańsze niż w Polsce. Państwo to jednak złodziej nakładając tak wysokie akcyzy i cła.
I oczywiście idą święta a funduszy na prezenty tak jakoś brak :)
samej atmosfery jeszcze nie czuję, ale wszystkie te gadki o odwoływaniu zajęć, przekładaniu ich i przerwie świątecznej robią swoje.
to teraz była przyjemność, a ja wracam do tłumaczenia ( i przegryzania się przez czeski slang) titulków z "Pusinek" na polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz